Goncalo Feio chciał za dużo? Dziennikarze są zgodni
Trudno jednoznacznie ocenić pracę Goncalo Feio w Legii Warszawa w minionym sezonie. Co prawda drużyna zdobyła trofeum – Puchar Polski – i dzięki temu awansowała do europejskich pucharów w przyszłym sezonie. W Lidze Konferencji Europy dotarła zaś do ćwierćfinału i nawet trochę pogroziła Chelsea w rewanżu, wygrywając ten mecz 2:1 (w pierwszym starciu Legia przegrała 0:3). Najgorzej było jednak w lidze, gdzie Legia zakończyła sezon za podium, dokładnie na 5. miejscu. Wszystko wskazuje na to, że władze porażkę w lidze były w stanie przełknąć dzięki wspomnianym sukcesom w pucharze krajowym oraz w europejskich pucharach. Ostatecznie jednak Legia ogłosiła, że nie przedłuży umowy z Portugalczykiem, a eksperci są zgodni – to sam Feio do tego doprowadził i to nie decyzjami na ławce trenerskiej.
Wydawało się, że obie strony dojdą do porozumienia. Z doniesień medialnych wynika jednak, że gdy Legia Warszawa przedstawiła trenerowi nowy kontrakt, ten postanowił... negocjować warunki. Władze klubu uznały, że sezon nie był na tyle udany, by Portugalczyk dyktował wspomniane warunki i rozmowy zerwano. – Czyli powtórka z Motoru – Goncalo Feio przelicytował. W Lublinie był przekonany, że właściciel nie przyjmie dymisji, a w Legii, że to on rozdaje karty w negocjacjach i zamiast podpisać bodaj w piątek, jeszcze stawiał warunki – tłumaczy Mateusz Janiak z „Przeglądu Sportowego” i nie jest jedyny, który przedstawia taką wersję wydarzeń.
Wielka feta w Poznaniu. Triumfalny przejazd Lecha przez miasto, całonocna zabawa jak na sylwestra
– Legia Warszawa nie przedłuży umowy z Gonçalo Feio. A to oznacza koniec jego pracy w Warszawie. Oferta była na stole, ale zagrywka z odmową podpisania kontraktu doprowadziła szefów klubu do wściekłości. Szczególnie dotknęło to Michała Żewłakowa, który chciał zatrzymać GF – dodaje dziennikarz Sebastian Staszewski. – Kojarzycie typa, który na wspólnym pokerku ciągle blefuje. Chce sprawdzać, podbija stawki. I nie wiesz czy trochę wariat-amator, czy siedzą mu karty. To Goncalo Feio. I przelicytował. W grudniu usłyszałem w klubowym korytarzu, że ciągle gra pod siebie. A powinien pod Legię – opisuje Mateusz Ligęza z Radia Zet.
