To nie wyszło siatkarkom za dobrze z Tajkami
Polki mają spore oczekiwania związane z walką w Lidze Narodów w tym roku. W poprzednich dwóch sezonach zdobywały brązowe medale, a w lipcu w Łodzi będą gospodyniami turnieju finałowego, w którym znowu chcą odegrać poważną rolę. Z Tajkami podopieczne Stefano Lavariniego rozpoczynały dopiero sezon tegorocznych meczów o stawkę i mimo pewnych niedoskonałości, dały sobie nieźle radę z niżej notowanymi przeciwniczkami. Grały na sporym luzie, choć nie ustrzegły się błędów.
– Na początku pewien stres był, jak zwykle na starcie kadrowego sezonu, kiedy musimy się wszystkie odnaleźć i zacząć grać zespołowo. W tym roku przyjechałyśmy jak nowa drużyna, trzeba było wszystko zaczynać od zera. Po pierwszym secie pojawiło się więcej uśmiechu i zrelaksowania – powiedziała nam po meczu Czyrniańska, która zdobyła 17 pkt. przy świetnej 60-procentowej skuteczności ataku.
Polskie siatkarki chcą wreszcie przełamać klątwę ćwierćfinału. Ekspertka wskazuje jeden problem
I wyjaśniła na czym polega największy problem techniczny w grze przeciwko niewygodnym przeciwniczkom z Azji.
Tajki grają kombinacyjną siatkówkę. Ważne jest ustawienie bloku, a obserwowanie ich najścia do ataku nie jest najłatwiejsze. Z nami dużo akcji zagrały blok-aut. Nasz blok nie funkcjonował dzisiaj tak jak by mógł, mimo że mamy naprawdę spore możliwości w tym elemencie – przeanalizowała Czyrniańska.
Z Chinkami mamy ujemny bilans
W drugim meczu turnieju Ligi Narodów w stolicy Chin Biało-Czerwone w czwartek 5 czerwca o 13.30 polskiego czasu zmierzą się z gospodyniami. Chinki, z którymi sąsiadujemy na pozycjach 5–6 w światowym rankingu, będą faworytkami. Za kadencji trenera Lavariniego reprezentacja Polski grała z tymi rywalkami cztery razy i wygrała raz. Chinki pokonały nas łatwo przed rokiem w fazie grupowej LN 3:0, a w 2023 r. odprawiły w takim samym stosunku w półfinale tych rozgrywek.
– Chinki to totalnie inny zespół niż Tajki. Inna gra, mniej kombinacji, spokojniejsza siatkówka. To jest taki bardziej „europejski” przeciwnik, ale na pewno na wyższym poziomie, więc będzie bardzo ciężko – podsumowała Martyna Czyrniańska.